środa, 24 grudnia 2014

Mój pyszny świąteczny MAKOWIEC

Oto makowiec na miarę moich możliwości - niskosalicylanowy i bezglutenowy, a mimo to pyszny i taki lekki jak chmurka :)
Makowiec ten jest kompilacją kilku przepisów i odrobiny moich pomysłów, jest efektem dociekań jak zrobić makowiec bez mleka, mąki i salicylanów. Okazało się, że można i to PYSZNY!

Skład (tortownica 24cm):

  • 200g maku,
  • 100g mąki migdałowej lub mielonych migdałów,
  • 130g masła,
  • 200g cukru lub ksylitolu,
  • 8 jaj,
  • garść obranych orzechów laskowych,
  • garść rodzynek (dla salicylanowców pokrojona w kostkę i uprażona w piekarniku gruszka),
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego,
  • łyżeczka płaska sody,
  • łyżeczka cynamonu (uwaga: 42,5mg salicylanów na 100g).
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej (mało wanilii i cynamonu), bezglutenowej, bezmlecznej i wegetariańskiej
Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia. Mak zaparzyć. Migdały i mak zemleć. Ja użyłem maku mielonego i mąki migdałowej, więc po zaparzeniu maku odcedziłem go i dosypałem mąki migdałowej, po czym wymieszałem.
Utrzeć masło z cukrem - ja preferuję ksylitol. Dodać cukier waniliowy (z wanilii a nie chemii), żółtka (białka zostawić na pianę) i sodę (może być proszek do pieczenia - 1 kopiasta łyżeczka). Wymieszać.
Potem dodać mak z migdałami, zmiażdżone orzechy, rodzynki (prażona gruszka) i cynamon - wymieszać. Następnie dodać  uprzednio ubitą pianę z białek i DELIKATNIE wymieszać np łyżką. Tak przygotowaną masę wylać na tortownicę. Piec w temp. 150st.C przez 80min. Gotowe. Szybko, smacznie i zgodnie z dietą.

Wesołych Świąt!

Wszystkim zaglądającym na bloga życzę wesołych Świąt. Żeby były one radosne, ale i spokojne, rodzinne, ale i intymne, no i co ważne smaczne!

  • Dużej ilości trafionych prezentów, które będą nie tylko potrzebne, ale i wypragnione;
  • Odwiedzin wyczekanych, do których aż serce się rwie;
  • Strojnej choinki i zapachów z dzieciństwa;
  • Wigilii niosącej wzajemne zrozumienie i poczucie spełnienia, nie tylko w jedzeniu, lecz też w byciu z innymi;
  • Potraw skrojonych pod Wasze wysublimowane gusta i zwariowane diety;
  • A dla lubiących śpiewy - kolęd miłych uchu - żeby były zgodne z tym, co nam w duszy gra;


czwartek, 11 grudnia 2014

Wyniki ankiety "Czy jednocześnie z Twoją triadą aspirynową/ astmą aspirynową/ nadwrażliwością na NLPZ masz/ miałeś (aś) inne dolegliwości?"

Ankieta "Czy jednocześnie z Twoją triadą aspirynową/ astmą aspirynową masz/ miałeś (aś) inne dolegliwości"? - dobiegła końca.

Wynik jest prozaiczny i brzmi: Nadwrażliwość na aspirynę i NLPZ jest w większości przypadków powiązana z dolegliwościami gastrycznymi i/lub grzybicami.
Uzasadnienie: Na 46 respondentów cierpiących na nadwrażliwość na aspirynę i NLPZ aż 77% (35 osób) uskarża się na problemy gastryczne i/lub grzybice, a tylko 23% (11 osób) nie ma takich dolegliwości.

Wniosek nasuwa mi się taki, że teorie części lekarzy i naukowców o powiązaniu triady z zakażeniem organizmu drobnoustrojami mogą być uzasadnione (triada jest tylko reakcją organizmu na atak drobnoustrojów). Trzeba zatem zbadać się na okoliczność drobnoustrojów, które w nas siedzą i po ich ujawnieniu walczyć z nimi wszelkimi dostępnymi metodami. Może się okazać, że zwalczenie ich będzie powodowało odstąpienie triady lub przynajmniej jej złagodzenie!


wtorek, 9 grudnia 2014

Sałatka "Czarne na Czerwonym Jedzie po Zielonym"

Żona oglądała w telewizji jakieś kulinarne czary - mary i nagle woła mnie, żebym przybył czym prędzej, bo fajna sałatka jest pokazywana i to bez salicylanów. No i stąd inspiracja. Niestety zapomniałem nagrać ten program i odtwarzam przepis z pamięci. Jest to więc sałatka telewizyjno - improwizacyjna...

Skład:

  • 200-250g soczewicy czarnej (Beluga),
  • 2 czerwone buraki,
  • ser twaróg wędzony lub feta,
  • 3 liście laurowe,
  • 2 łyżki sosu sojowego,
  • koperek lub pietruszka - natka,
  • sok z połowy cytryny,
  • sól, pieprz do smaku.
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej (uwaga na chemię w serze i na koperek), wegetariańskiej, wegańskiej (wówczas zamiast sera dać tofu) i bezglutenowej.
Soczewicę przepłukać i ugotować zgodnie z przepisem na opakowaniu. Jeśli nie ma informacji na opakowaniu, to należy zalać ją wodą w proporcji: jedna część soczewicy/ dwie części wody, osolić, dodać liście laurowe i gotować na wolnym ogniu, aż soczewica zmięknie (około 45 min). 
W piekarniku upiec umyte, ale nieobrane buraki (50min./180°C).
Ugotowaną soczewicę doprawić do smaku, a potem odcedzić, ostudzić i równomiernie rozłożyć na naczyniu. Na tak przygotowaną soczewicę ułożyć uprzednio obrane ze skórki i pokrojone w plasterki (1/2 plastra) pieczone buraki.
Można też buraki ugotować na parze jeśli chcemy przyoszczędzić na prądzie pożeranym przez piekarnik, a nie pieczemy niczego innego w tym czasie - np. pasztetu soczewicowego :)  
Na tak powstałą kompozycję ułożyć pokrojony lub pokruszony ser, a na to wszystko dip z mielonego koperku czy natki pietruszki z sokiem cytryny.
Gotowe. Szybko, smacznie i zgodnie z dietą.

P.S. Sałatkę można podać też na ciepło - wystarczy nie studzić soczewicy i buraka. Jest równie pyszna i może robić za danie główne!

niedziela, 7 grudnia 2014

Leczenie nadwrażliwości na salicylany i NLPZ - autopsja

Dziś wcześnie się obudziłem. W sumie dla mnie to standard. Bez względu na to czy mam iść do pracy, czy nie, to budzę się o 7:00, a czasem nawet wcześniej. Kiedyś, gdy miałem problemy z zatkanym nosem budziłem się w środku nocy z powodu nosa. Obecnie na szczęście to przeszłość – działania opisane w poście „Jak zwalczyłem triadę aspirynową II” okazały się skuteczne. Są skuteczne, ale nie mam pewności jak długo. Biorę jeszcze dexamethason, co prawda w dawkach szczątkowych, ale biorę. Nie wiadomo co będzie gdy go odstawię. Wystarczy trwanie na tej „autorskiej” diecie opisanej w poście? Nie wiem, dlatego korzystając z okazji, że cały dom jeszcze śpi rozmyślam nad całym procesem leczenia nadwrażliwości na aspirynę. To już ponad dekada! „Leczenie” brzmi dumnie, ale tak naprawdę laryngolodzy, alergolodzy, pulmonolodzy nie leczą tej dolegliwości a zaleczają. Nie walczą z przyczyną, a ze skutkami. Nie daje mi to cały czas spokoju.
Co będzie jeśli moja metoda też nie okaże się lecznicza? Trzeba będzie wrócić do kropli do nosa oraz inhalatorów, a może przeprosić się z dexamethasonem i nie zważając na niebezpieczeństwa skutków ubocznych cieszyć się życiem z odetkanym nosem i bez astmy?

Ta choroba nie ma nawet ustalonej nazwy. Ma ich kilka, a na dokładkę nie są one zwane większości lekarzy, nawet alergologów czy laryngologów. „Nadwrażliwość na aspirynę” czy szerzej na NLPZ wydaje się być nazwą najbardziej trafioną bo najbardziej ogólną, w której mieszczą się zarówno ci z astmą, polipami czy pokrzywką. Często jest też używana nazwa „Astma aspirynowa” lub „Triada aspirynowa” (1-astmą oskrzelowa, 2-przewlekły nieżyt nosa i zatok, 3-uczulenie na aspirynę) czy „Triada Samtera”. Są to już nazwy trochę mniej ogólne, ale czasem mylące bo nie ujmują tego, że problem tkwi nie tylko w aspirynie, ale też w NLPZ czy żywności z salicylanami.

Myślę nad tą triadą, myślę i wymyśliłem, że podzielę się z Wami terapiami jakimi jaki ćwiczyli na mnie lekarze, wskarzę te skuteczne i nieskuteczne, a Wy może w komentach pod postem podzielicie się informacjami o Waszych terapiach…

Nadwrażliwość na aspirynę, zwana potocznie alergią na aspirynę, wbrew pozorom nie ma podłoża alergicznego, gdyż nie jest reakcją immunologiczną na białka żywności. Nietolerancja nie ma niczego wspólnego z układem odpornościowym – jest problemem z metabolizmem kwasu salicylowego i jego pochodnych.
Problem z tym schorzeniem polega na tym, że nie jest ono do końca poznane. Jego leczenie opiera się na hipotezach i doświadczeniach, ale nie dotyka przyczyny schorzenia, a jedynie jego objawów. Objawami tej przypadłości są stany zapalne, na które medycyna zna lekarstwa, które jednak nie likwidują ich przyczyny.
Najprostszą metodą ograniczania objawów nadwrażliwości, jest profilaktyka polegająca na unikaniu przyjmowania leków typu NLPZ, naturalnych i sztucznych salicylanów w dawkach przekraczających próg tolerancji oraz środków chemicznych wywołujących podobne do salicylanów reakcje organizmu. Da się jednoznacznie wskazać, które leki nie są dozwolone, znane są też zawartości salicylanów w żywności, da się tez wskazać chemikalia, które mają działanie podobne do salicylanów, da się zatem skutecznie te środki wyeliminować z diety oraz z otoczenia. Niestety nie przyjmowanie aspiryny, minimalizowanie ilości żywności zawierającej salicylany, czy unikanie chemii spożywczej i kosmetyków z niebezpiecznymi związkami zmniejsza tylko objawy choroby, ale jej nie leczy. Objawy pozostają, lecz z mniejszym natężeniem. Jeśli nie profilaktyka, to co? Medycyna! Niestety trzeba przyjmować leki.
Najbardziej powszechnie stosowane są kortykosteroidy wziewne, które są w stanie zmniejszyć lub nawet wyeliminować jeden z najczęstszych objawów nietolerancji na aspirynę – astmy.
Dodatkowo, obok kortykosteroidów wziewnych stosowane są leki antyleukotrienowe np. Montelukast. Dodanie leków antyleukotrienowych do terapii astmy często umożliwia redukcję dawki stosowanych kortykosteroidów. Leki te, okazały się szczególnie skuteczne w terapii pacjentów z nadwrażliwością na niesteroidowe leki przeciwzapalne NLPZ, przyczyniając się do poprawy wskaźników spirometrycznych, powrotu powonienia, czy zmniejszenia się wodnistego wycieku z nosa.
Do walki z dolegliwościami spowodowanymi polipami nosa stosuje się również kortykosteroidy, tyle że w formie aerozolu donosowego. Odpowiednio dobrany środek przy odpowiednim dawkowaniu jest w stanie powstrzymać przyrost polipów.
Leczenie kortykosteroidami wziewnymi oraz donosowymi powinno być uzupełniane odpowiednio dobraną dietą niskosalicylanową, gdyż w przeciwnym wypadku może się okazać konieczne zwiększanie ich dawek, co w rezultacie może doprowadzić do konieczności stosowania w terapii sterydów doustnych, które niestety lecząc jednocześnie demolują organizm wieloma skutkami ubocznymi.
Wśród stosowanych metod leczenia, w przypadku nadwrażliwości na aspirynę, należy wymienić również desensytyzację, która polega na podawaniu coraz większych dawek NLPZ, co wywołuje tolerancję aspiryny. Niestety tolerancję tą trzeba podtrzymywać przez bardzo wysokie dawki aspiryny podawane codziennie. U części pacjentów desensytyzacja prowadzi do zmniejszenia nasilenia objawów przewlekłego zapalenia nosa i zatok. Terapia ta niestety nie jest skuteczna przy walce z przewlekłą pokrzywką.

W mym życiu „salicylanowca” obowiązywała powyższa metoda – sterydowe krople do nosa + sterydowe preparaty wziewne, a jak przestawały działać to steryd doustny (najpierw dawka uderzeniowa, potem stopniowo coraz mniej, aż do wyłączenia). Natomiast leki leki antyleukotrienowe czy przeciwhistaminowe w ogóle nie mają na mnie oczekiwanego wpływu. Podobnie nie zadziałała na mnie desensytyzacja.

Niestety terapia (krople Flixonase lub Nasonex + wziewy Alvesco160) oddziałują na mnie coraz słabiej – stąd moja, opisywana na blogu, przygoda z dietą niskosalicylanową i poszukiwanie alternatywnej, niż zalecana przez medyków, ścieżki wyjścia z tej przypadłości lub przynajmniej jej osłabienia.

Ciekaw jestem jak to wygląda u Was. Dlatego zachęcam do opisywania w komentarzach do tego wpisu Waszych terapii zarówno tych skutecznych jak i mniej skutecznych, zarówno tych przepisanych przez lekarza jak i autorskich…


Metody leczenia akademickiego: Leczenie nadwrażliwości na aspirynę w oparciu o Nadwrażliwość na aspirynę i inne niesteroidowe leki przeciwzapalne — mechanizmy, diagnostyka, terapia. Maciej Kupczyk, Piotr Kuna.

niedziela, 2 listopada 2014

Selerowe talarki

Kupiłem seler korzeniowy na surówkę, ale ponieważ było chłodno, a ja nie bardzo miałem pomysł na danie główne, zamiast surówki powstały zapiekane krążki. Część na klasycznej patelni, część na patelni grillowejNiestety te na grillowej "zeszły" zanim zdążyłem zrobić im fotkę.

Skład:

  • seler - korzeń,
  • olej rzepakowy,
  • czosnek - kilka ząbków,
  • sól, pieprz do smaku.
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej, wegetariańskiej, wegańskiej, bezglutenowej.
Seler obrać ze skóry, dokładnie umyć pokroić w krążki - talarki grubości mniej więcej 0,5cm. Krążki natrzeć olejem, solą, pieprzem i zmiażdżonym uprzednio czosnkiem.  
Tak przygotowane kłaść na rozgrzanej patelni i smażyć aż się zarumienią. Oczywiście w środku będą ciepłe, ale twarde - tak ma być. Mają być chrupkie a nie miękkie. Gotowe. Szybko, smacznie i zgodnie z dietą.

poniedziałek, 20 października 2014

Ankieta "Czy jednocześnie z Twoją triadą aspirynową/ astmą aspirynową masz/ miałeś (aś) inne dolegliwości"?

Pod wpływem moich badań nad triadą pojawiły się nowe spostrzeżenia i domysły, dlatego zapraszam do ankiety, która być może pozwoli znów posunąć się o kilka kroków do przodu w walce z triadą.
Ankieta jest w 100% niejawna - nie mam dostępu do danych osób głosujących. Ankieta dostępna jest na górze prawego marginesu tego bloga.

niedziela, 19 października 2014

Dyniowa potrawka "Hokkaido"

Wszędzie dynie. W marketach - dynie, na targu - dynie, w warzywniakach - dynie. Nie da się przechodzić obok nich obojętnie. W zeszłym sezonie chwaliłem się na blogu dynią z orzechami laskowymi w sosie serowym. Tym razem będzie to lżejsze i o wiele prostsze danie i nie z dyni "klasycznej", lecz z hokkaido. 
Podstawą tego dania będzie hokkaido, cebula i czosnek, a dodatkiem zapewniającym sytość ryż brązowy. Tak na marginesie od kilkunastu miesięcy nie jadam parboiled gdyż mam poważne podejrzenia, że jest szprycowany jakąś chemią. Zresztą potwierdza te przypuszczenia też Salicylanka. Można też to danie przyrządzić jako risotto...

Skład:

  • dynia hokkaido,
  • 1 duża cebula,
  • 1 cały czosnek,
  • natka pieruszki,
  • ryż brązowy (nie parboiled) ok. 250g,
  • olej rzepakowy do smażenia ok. 3 łyżki,
  • sól, pieprz do smaku.
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej (uwaga na dynię - klasyfikowana jest jako posiadająca umiarkowaną, a nie niską zawartość salicylanów), ponadto wegetariańskiej, wegańskiej i bezglutenowej.
Zaczynamy od ryżu. Poniewież nie jest on fabrycznie podgotowany, to będzie trzeba czekać na łaskawcę 1/2 godziny. Zastosowałem ryż luzem, który wsypałem do garnka, zalałem wodą w proporcji 2 części wody na 1 część ryżu i postawiłem na palnik. Czas 1/2 godziny zacząłem odliczać od momentu gdy woda zaczęła się gotować. Gotowałem bez przykrycia.

Równocześnie z gotowaniem ryżu dzieje się potrawa właściwa. Hokkaido porządnie wymyłem - porządnie bo będzie wykorzystane razem ze skórką, potem pokroiłem na ćwiartki, wydłubałem nasiona. Ćwiartki pokroiłem w ósemki, te w szesnastki i tak do czasu aż powstały paski, które z kolei pokroiłem w kostkę. Taką przygotowaną kostkę wrzuciłem na dużą patelnię, dodałem pokrojoną w piórka cebulę (może być w kostkę, ale ja wolę jak po usmażeniu ma formę małych "makaroników"). Taką mieszankę posoliłem, zalałem olejem i zacząłem smażyć na wolnym ogniu, aż cebula zaczęła lekko się rumienić, a dynia zmiękła. Doprawiłem solą i pieprzem oraz dodałem ryż, który w tym czasie "doszedł".
Proporcje ryżu i wody okazały się na tyle trafione, że nie nie musiałem go odlewać przez sito, tylko wraz z pozostałościami wody dodałem go to usmażonej dyni. Tak powstała urocza potrawka dyniowo -  cebulowo - ryżowa, ale nie spełniała moich oczekiwań. Czegoś jej brakowało. Dodałem obrany zmiażdżony cały czosnek (nie jeden ząbek) i posiekaną natkę pietruszki (może być też natka suszona). To spowodowało, że słodkawo- mdłe danie nabrało wigoru. Stało się pyszne!
Żeby smak czosnku i pietruszki się nie "wyprażył" to po ich dodaniu tylko zamieszałem danie i nie smażyłem go dalej.
Gotowe. Szybko, smacznie i zgodnie z dietą.

środa, 1 października 2014

Jak zwalczyłem triadę aspirynową II

Oto dziś dzień krwi i chwały – oby dniem zwycięstwa był!

Zaczynam kolejną wyprawę wojenną przeciwko triadzie aspirynowej! Wojska zebrane, motywacja jest, tylko przeciwnik chowa się gdzieś po lasach i nie chce podjąć walki w otwartym polu.
Niestety jest to przypadłość zdradziecka, z którą nie jest łatwo walczyć. Ci którzy śledzą mego bloga wiedzą, że walczę z nią stale. Bez fajerwerków w „cichości serca”, godzina po godzinie, dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Tygodnie składają się w miesiące, a miesiące w lata i tym sposobem trwam w tej walce ponad dekadę.
Moja walka daje tylko tyle, że udaje się powstrzymać dolegliwość przed dalszym rozwojem, nie daje zwycięstwa. To coś jak stan nieprzestrzeganego zawieszenia broni. Niby front ustabilizowany, a jednak przeciwnik nęka raz po raz. Rok temu, zniecierpliwiony tym stanem niby wojny – wydałem wojnę totalną, którą opisałem we wpisie „Jak zwalczyłem triadę aspirynową”. Była to wojna bez oszczędzania sił i środków, ale mimo początkowych sukcesów – ostatecznie przegrana!
Po tej walce, przyznam, byłem trochę zniechęcony, choć nie poddałem się zupełnie – podjąłem jeszcze kilka potyczek. Na przykład po namówieniu mego laryngologa zastosowałem powtórną terapię antybiotykową, w nadziei, że to właśnie ona przyczyniła się do powrotu węchu. Niestety, to nie to! Nic się nie zmieniło…
Tak rozpoczęła się wiosna. Krople do nosa działały z coraz mniejszą skutecznością – zarówno flixonase, jak i nasonex czy budherin – miałem coraz bardziej zatkany nos. Jedynie astmę dało się trzymać w ryzach – alvesco dawało radę. Po kilku miesiącach krople przestały działać w ogóle – ratowałem się xylogelem. Pomagał, ale tylko przez kilkanaście dni. Zrezygnowany próbowałem znów akupunktury – bezskutecznie. Nos praktycznie był cały czas przytkany, a nocami praktycznie niedrożny. I tym sposobem, po trzech miesiącach od zwalczenia triady zostałem pobity – podpisałem akt kapitulacji poprzez przyjęcie doustnych sterydów. Na początek dawka uderzeniowa, potem stopniowo coraz mniej, aż po kilku dniach 0,5mg dexamethasonu dziennie (bez stosowania kropli czy wziewów). Znów życie było piękne, znów chciało się żyć!
Sielanka nigdy nie trwa wiecznie – od kwietnia minęło już 5 miesięcy, a ja cały czas na dexamethasonie, co prawda na mikro dawkach, ale zawsze. Laryngolog twierdzi, ze trzeba kończyć i wracać do kropli i wziewów. Skierował mnie na kilkanaście badań mających sprawdzić czy dexamethason czegoś mi nie rozregulował, ale bez względu na wyniki i tak powoli czas kończyć z tabletkami… Zatem trzeba znów walczyć, bo wiem, że na samych kroplach daleko nie zajadę.

Pomysł jest taki:
  • Pozostaję na dawkach 0,5mg dexamethasonu raz dziennie (rano),
  • Pozostaję na diecie niskosalicylanowej,
  • Nie jem nabiałów (z wyjątkiem jogurtu czy kefiru raz w tygodniu),
  • Nie jem cukru (w zamian syrop klonowy i ksylitol),
  • Nie jem owoców (z wyjątkiem małych ilości śliwki suszonej),
  • Nie jem czerwonych mięs w ogóle (białe mięso – kurczak, indyk 1x może 2x w tygodniu),
  • Jem jak najwięcej ryb, ale nie hodowlanych - nieszprycowanych pestycydami, hormonami i innym badziewiem,
  • Nie spożywam alkoholi (nawet tych dozwolonych w diecie niskosalicylanowej),
  • Nie jem chleba, ani innych glutenowych wyrobów (z wyjątkiem otrębów owsianych z syropem klonowym, słonecznikiem i śliwką kalifornijską suszoną – na śniadanie każdego dnia),
  • Jem duuuużo warzyw, szczególnie buraków czerwonych i brokuła,
  • Piję dużo wody z dodatkiem soku z cytryny,
  • Jem dużo kaszy jaglanej, mniej gryczanej, sporadycznie żytniej (podobnie makarony),
  • Jem sporo nasion strączkowych,
  • Jem dużo słonecznika, pestek dyni, trochę orzechów laskowych,
  • Piję sok z kapusty,
  • Jem kapustę kiszoną (nie kwaszoną),
  • Jem suplementy witaminowe – np. Bodymax,
  • Unikam mieszania węglowodanów z białkami (np. mięso i tłuszcze z ziemniakami, makaronami, czy kaszą),
  • Uprawiam nie obciążające sporty (rower, joga, wędrówki górskie, dłuuugie spacery),
  • z biegiem czasu zmniejszam dawkę dexamethasomu do 0,25mg/ dziennie, aż do czasu (mam nadzieję jego zupełnego odstawienia),
  • potem stopniowo dodaję do diety małe ilości zbóż, owoców i nabiałów, czy ewentualnie alkoholu – cały czas obserwując reakcje organizmu...
Więcej na http://triada-aspirynowa.blog.pl/2014/10/01/jak-zwalczylem-triade-aspirynowa-ii/

poniedziałek, 8 września 2014

Kasza jaglana na słodko z gruszkami

Jest sezon na gruszki! Czas je zaprząc do mojej kuchni. Wymyśliłem to wracając głodny do domu, gdy w mojej torbie pętały się gruszki z warzywniaka, który usadowił się nieopodal mojej pracy. Miały być jako przekąska, a stały się bezglutenowym daniem głównym.

Skład:

  • 2-3 obrane duże gruszki,
  • 200g kaszy jaglanej,
  • 2-3 łyżki syropu klonowego,
  • 2 łyżki masła prawdziwego,
  • trochę cukru lub ksylitolu,
  • rodzynki lub żurawina suszona (opcja).
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicyalnowej, bezglutenowej, wegetariańskiej.
Kaszę ugotować zgodnie z przepisem na opakowaniu w lekko osłodzonej wodzie (na sypko). Ja bez względu na przepisy na opakowaniach po przepłukaniu kaszy zalewam ją wodą (w stosunku kasza do wody - 1/3). Po ugotowaniu nadmiar wody odlewam przecedzając przez duże sito (durszlak ma zbyt duże oka).
Gruszki obrać i pokroić w kostkę, wrzucić do miski, dodać syrop klonowy i rodzynki lub żurawinę (tylko wtedy gdy możecie spożywać żywność wysokosalicylanową).
Ugotowaną i odcedzoną gorącą kaszę dodać do gruszek, dodać masło i wymieszać. Danie to można oczywiście traktować również jako deser na zimno lub ciepło. 
Gotowe! Szybko, smacznie i zgodnie z dietą.

poniedziałek, 1 września 2014

Bezglutenowy makaron pene z pesto pietruszkowo-słonecznikowym

Czas na zmiany. Często gotuję potrawy, których przepisy opublikowałem już kiedyś na blogu. Tym razem zaprezentuję nową odsłonę lubianego prze zemnie oraz domowników i często przygotowywanego pesto. Jest pyszne i w sumie nie ma potrzeby niczego w nim zmieniać, ale znalazło się pewne "ale".
To "ale" to ser żółty oraz gluten. Często ostatnio sygnalizuję, że mam wrażenie iż  d u ż e  ilości glutenu oraz przetworów z mleka krowiego mają na mnie niezbyt dobry wpływ. Dlatego staram się minimalizować produkty pszeniczne i mleczne. Jednym z efektów tych działań jest ten zmieniony przepis.
Pomysł na jajka zamiast sera żółtego wpadł mi do głowy gdy jadłem tajin wołowy pod pierzynką nie z żółtego sera a z jaj właśnie. Smakowało to jak ser, zatem pomyślałem czemu nie w moim ulubionym pesto?

Skład:
  • 1 paczka 400-450g mrożonej  fasolki szparagowej,
  • duża garść ziaren słonecznika łuskanego,
  • 2 łyżki stołowe oleju słonecznikowego,
  • 200g makaronu z brązowego ryżu typu pene (ewentualnie żytniego),
  • 2 do 4 ząbków czosnku (zależy od gustu),
  • 2 jajka,
  • pęczek natki pietruszki,
  • sól, pieprz.
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej, bezglutenowej (uwaga na żyto) i wegetariańskiej.
Przed zagotowaniem makaronu z fasolką przygotowujemy masę – farsz pesto.
Blendujemy lub rozcieramy w moździerzu słonecznik oraz pokrojoną natkę. Mieszamy, następnie dodajemy zgnieciony czosnek, olej oraz sól i odrobinę pieprzu. Jajka rozbełtujemy, jak do omleta i smażymy na patelni mieszając (jak jajecznicę). Do jajek można dodać soli, pieprzu i ewentualnie odrobinę cukru. Po usmażeniu jajka dodać do farszu i dokładnie wymieszać.
Makaron wraz z mrożoną fasolką ugotować (zalecam do osiągnięcia stanu al dente). Uwaga- jeśli użyjecie żytniego makaronu, to nie będzie to danie bezglutenowe! Tak przygotowany makaron z fasolką odlać i wrzucić gorący do przygotowanej uprzednio masy – farszu. Mieszać ostrożnie, żeby nie wyszła z tego breja (dlatego ważny jest makaron al dente).
Gotowe! Szybko, smacznie i z godnie z dietą.

środa, 27 sierpnia 2014

Tym razem nie o jedzeniu, a o smarowaniu i leczeniu

Na wakacjach byliśmy w Maroku. To już wiadomo, bo chwaliłem się "smakiem Maroka". Teraz, po kilku tygodniach okazuje się, że oczywiście Maroko jest smaczne, piękne, przyjazne itp. itd, ale nie tylko, bo jest też lecznicze.
Jadąc do Maroka nie znałem ich cudownego odmładzającego i leczniczego specyfiku, podobnie moja żona.
Na jednej z wizyt na marokańskich bazarach pewien Berber wypatrzył na skórze mojej żony białe plamy i stwierdził, że jest na to sposób - można to uleczyć kupując u niego na stoisku jego własnej roboty "złoto Berberów". Trochę nas zaintrygował pewnością siebie, ale uznaliśmy, że próbuje naciągnąć naiwnych turystów na zakup nikomu nie potrzebnego specyfiku.
Po dłuższej dyskusji nie daliśmy się przekonać, ale on obstawał, że jak już jesteśmy takimi niedowiarkami, to on nam za pół ceny sprzeda małą fiolkę olejku, który to żona ma wcierać w miejscu plam 1x na dobę, a one, jak zapewniał, znikną po trzech dniach. Był też przekonany, że po trzech dniach przybiegniemy do niego nie po kilka mililitrów, a po cały litr specyfiku.
Miał rację! Po trzech dniach plamy zniknęły, mimo że nigdy żaden dermatolog sobie z nimi nie poradził - nie działały żadne maści czy tabletki! Plamy zawsze pojawiały się po nawet niewielkiej opaleniźnie i trwały aż do późnej jesieni. Tym razem ich żywot został przez Berbera ograniczony do 3 dni.
Oczywiście spełniliśmy jego proroctwa i kupiliśmy od niego cały litr olejku i to po dobrej cenie. Ma się te zdolności negocjacyjne :)
Nie dość na tym. Naszą opowieścią zainteresował się kolega z pracy i wziął do domu na próbę trochę olejku. Okazało się, że olejek działa nie tylko na białe plamy wywołane słońcem, ale również na brązowe plamy trwające latami na skórze jego żony. Jej też nie był w stanie pomóc żaden farmaceutyk od dermatologa, a pomógł olejek od prostego Berbera wyciskany z nasion arganowca, na małym stoisku na agadirskim bazarze.
Po tych cudach poczytałem trochę o oleju kosmetycznym z arganu i stąd wiem, że to nie cuda, to po prostu naturalny lek i kosmetyk na skórę czy włosy, który okazuje się skuteczniejszy od najdroższych specyfików z apteki. Polecam!
Na zdjęciu Berberka mieląca orzechy arganowe na papkę, z której będzie wyciskany olej.
Uwaga: Jest też dostępny olej arganowy spożywczy - są to dwa różne oleje przeznaczone do różnych celów.

niedziela, 17 sierpnia 2014

No i po wakacjach...

Przykro to przyznać, ale po wyjeździe wakacyjnym nie mogę wrócić do siebie... Jestem taki zakręcony, rozleniwiony i niezorganizowany.
Było pięknie, ciepło i... smacznie. Takie właśnie jest Maroko - smaczne :)
Nie chcę pisać o zwiedzaniu, widokach i atrakcjach Maroka, a o kolejnym doświadczeniu diety na wyjeździe.
Dieta oparta o warzywach, odrobinie owoców i mięsie bardzo mi służyła. Świetnie się czułem.
Przy okazji potwierdziło się to, co już podejrzewałem w Polsce - bardziej od umiarkowanych ilości wysokosalicylanowej żywności szkodzi mi jedzenie wysoko przetworzone - puszki z żywnością, napoje, słodycze, białe pieczywo. Świeża niekonserwowana żywność, nawet o wysokim wskaźniku salicylanów przechodziła mi bez żadnych negatywnych skutków.
Pomocne okazało się spożywanie wapna oraz tabletek na zgagę. Tak - tabletki na zgagę mają wpływ na duszności!
No i oczywiście dużo ruchu oraz brak stresu również gwarantują sukces w walce z triadą...
Ciekawe. Muszę jeszcze raz przeanalizować mój dziennik żywności, który prowadzę od ponad roku i przyjrzeć się mu nie pod kontem salicylanów, ale z większej perspektywy. Może to nie tylko o salicylany idzie, ale i o produkty zakwaszające organizm? Nie wiem - będę informował na bieżąco :)

Tak na marginesie. Od ponad dwóch miesięcy nie przyjmuję kropli do nosa i inhalatorów, gdyż mimo stosowania ściśle diety niskosalicylanowej, po niespodziewanej poprawie w styczniu (powrót węchu, koniec ze świstami w płucach, mimo nie przyjmowania ŻADNYCH leków laryngologicznych czy alergologicznych) nastąpiło pogorszenie, które postępowało z tygodnia na tydzień, mimo przywrócenia kropli i inhalatora. W związku z tym laryngolog przepisał mi dexamethason - przez 4 dni duże dawki, które przywróciły węch i zlikwidowały świsty. Po dużych dawkach przez miesiąc po jednej tabletce 1mg rano. Teraz po 0,5mg rano (na czas wyjazdu 0,5mg rano i 0,5mg wieczorem). We wtorek idę na wizytę, zobaczymy co dalej, czy odstawienie tabletek, czy nadal kontynuowanie (laryngolog twierdzi, że są to znikomo niskie dawki, które nie mają znaczących skutków ubocznych)... Zobaczymy.

Poniżej małą próbka dań marokańskich (świeże i tanie):
tajin z kurczaka i oliwek kiszonych

 ślimaki w pikantnym rosołku (rosołku nie piłem z obawy przed dużą ilością salicylanów)
 krewetki królewskie, gambasy, kalmary
 langusta i trochę jakiejś rybki
 pieczone podroby baranie (mózg, język, policzki)
 tajin z jagnięciny ze śliwką i sezamem
tajin warzywno - kurczakowy


wtorek, 1 lipca 2014

Frytki z selera

Ostatnio jadałem to co już było opublikowane na blogu - nie było się więc czym chwalić. Choć szczerze powiedziawszy część potraw lekko ewoluowała, jednak nie na tyle, żeby zawracać Wam tym głowę...
Tym razem chcę się z Wami podzielić przepisem na frytki z selera. Bardzo smaczne, choć trudno je porównywać z ziemniaczanymi - są po prostu inne. Nadają się jako danie obiadowe oraz jako przystawka...

Skład:

  • korzeń dużego selera,
  • olej rzepakowy,
  • sól, pieprz do smaku,
  • ewentualnie czosnek.
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej, wegetariańskiej, wegańskiej, bezglutenowej.
Seler obrać, umyć, pokroić na plastry, a potem paski, tak żeby powstały frytki. Tak przygotowany seler pokropić olejem i wymieszać, dodać soli, pieprzu i ewentualnie zmiażdżonego czosnku. Powtórnie wymieszać. Warto skosztować na surowo, żeby upewnić się czy nie należy jeszcze doprawić.
Można frytki wstawić do lodówki, żeby się przegryzły smaki, ale można od razu na emaliowaną blachę piekarnika (wysmarowaną olejem).
Blachę wsunąć do piekarnika rozgrzanego do 200st. C i piec około 20-30min. (aż się zarumienią). Po około 15 min przewrócić frytki na drugą stronę - żeby się równomiernie przyrumieniły.
Gotowe. Szybko, smacznie i zgodnie z dietą...

niedziela, 8 czerwca 2014

Pieczeń z piersi indyka

Smaczna i prosta w przygotowaniu wędlina to podstawa w dzisiejszych czasach, gdzie nawet eko żywność naszpikowana jest zbędnymi dodatkami, których jedynym zadaniem jest zwiększenie dochodu producenta...
Lubię przygotowywać wielokrotnie już prze zemnie przetestowaną pieczeń z piersi indyka, bo ma niesamowite walory smakowe i jest na tyle duża, żeby po upieczeniu i pokrojeniu powstawały ładne duże plastry na kanapki lub do obiadu.

Skład:
  • spory i gruby kawałek piersi indyka,
  • 6-8 ząbków czosnku,
  • sos sojowy,
  • trochę oleju rzepakowego,
  • sól, pieprz czarny, majeranek.
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej (uwaga na ilość majeranku) i bezglutenowej.
Pierś umyć, obrać ze zbędnych "skórek", ponakłówać ostrym nożem. W dziury powtykać obrany, umyty i pokrojony na mniejsze części czosnek. Mięso natrzeć solą, pieprzem i majerankiem, potem pokropić sosem sojowym i olejem, które należy również wetrzeć. Tak przygotowane mięso wstawić do żaroodpornego naczynia lub do rękawa do pieczenia i odstawić do lodówki na kilka godzin, albo nawet na noc.
Po czasie "leżakowania" mięso włożyć na ok. 50min do piekarnika rozgrzanego do 180°C piekarnika. Uwaga na ten czas rękaw do pieczenia podziurawić.
Po tym czasie zdjąć pokrywkę z naczynia, a rękaw przeciąć tak, aby mięso było odkryte. Powstałym z pieczenia sosem oblać obficie mięso. Piec jeszcze przez 20-30 min, aż zrumienieje. Czasem po w trakcie "dopiekania" odwracam mięso do góry nogami, aby zarumieniło się z obu stron. To co powstanie na końcu jest pyszne i nadaje się zarówno na ciepło jako główne danie obiadowe jak i na zimno do kanapek.
Gotowe. Szybko, smacznie i zgodnie z dietą.

środa, 28 maja 2014

Kasza jaglana ze szpinakiem i burakiem ćwikłowym

Znowu jagła - to musi być zdrowe! Szpinak to witaminy i mikroelementy, jagła jest pożywna i nie ma glutenu, który jest utrapieniem dzisiejszego świata, a cebula nie dość, że smaczna, to pełna witamin i właściwości mikrobobójczych. Natomiast buraki czerwone - jeden z nich, w dzisiejszym daniu, występuje jako gość specjalny nie tylko nadają niepowtarzalny smak i wygląd daniu, ale i mają właściwości lecznicze:
  • działają pobudzająco,
  • zwiększają odporność organizmu za sprawą betaniny,
  • wspomagają leczenie nowotworów złośliwych,
  • ułatwiają trawienie,
  • obniżają poziom cholesterolu,
  • przeciwdziałają miażdżycy i hamują procesy gnilne w jelitach,
  • odkwaszają organizm dzięki zawartości wapnia, potasu, sodu i magnezu,
  • wspomagają proces tworzenia się czerwonych krwinek, zwalczają przeziębienia, są wskazane przy anemii i nerwicy...

  • Skład:
    • 450g szpinaku mrożonego,
    • 200g kaszy jaglanej,
    • 1 duża cebula,
    • 1 duży burak czerwony,
    • olej rzepakowy do smażenia,
    • zioła prowansalskie, sól, pieprz do smaku.
    • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej, bezglutenowej i wegetariańskiej czy wegańskiej.

    Kaszę ugotować zgodnie z przepisem na opakowaniu w osolonej wodzie (na sypko). Szpinak rozmrozić (dla salicylanowców musi być mrożony, bo wówczas ma mało salicylanów). Cebule pokroić w kostkę i zarumienić na oleju, dodać rozmrożony szpinak, chwilę dusić razem. Doprawić do smaku solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi (uwaga dla salicylanowców: ostrożnie z ziołami i pieprzem!). Wsypać kaszę, wymieszać. Powtórnie doprawić. Wyłączyć palnik.

    Dodać uprzednio umytego i pokrojonego w kostkę surowego buraka, wymieszać. Gotowe! Szybko, smacznie i zgodnie z dietą.

poniedziałek, 19 maja 2014

Bezglutenowe i bezsalicylanowe ciasteczka ryżowe na ksylolicie

Kupiłem mąkę ryżową, żeby robić zakwas ryżowy do chleba gryczanego, ale na opakowaniu mąki widzę prosty, banalnie prosty przepis na ciasteczka ryżowe. Trzeba wypróbować...  Tym bardziej fascynujące są te ciastka, że pasują chyba do wszystkich diet bo są bez niczego - tylko ryż i olej!

Skład:
  • 2 szklanki mąki ryżowej,
  • 1/3 szklanki ksylolitu (w oryginale cukier),
  • 1/4 szklanki oleju rzepakowego (w oryginale oliwa),
  • 1/2 szklanki wody,
  • 1/3 łyżeczki sody,
  • szczypta soli,
  • Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej, bezglutenowej, wegańskiej, wegetariańskiej.
W misce wymieszać mąkę, sodę, sól i ksylolit, wszystko wymieszać. Dodać olej i mieszając powoli dodawać wodę do czasu aż uformuje się gęste ciasto.
Z ciasta uformować kulki wielkości orzecha włoskiego i ułożyć je w odległości około 3cm od siebie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia - tak było w oryginale, ale mi konsystencja ciasta wyszła taka, że nie nadawała się do formowania kulek, zatem nakładałem je na blachę łyżką....
Przed wstawieniem do piekarnika lekko spłaszczyć kulki i piec w temperaturze 180C do zarumienienia, czyli około 25min. Gotowe. Szybko, smacznie i zgodnie z dietą.

UWAGA: Te same ciastka można wykonać jako przekąskę do piwa. Wówczas należy dać tylko szczyptę ksylolitu, a zwiększyć ilość soli oraz dodać przyprawy wg uznania.

środa, 7 maja 2014

Bezglutenowy chleb gryczany

Przygody bezglutenowej ciąg dalszy. Tym razem chleb gryczany. Trochę się go obawiałem, bo wypiekany prze zemnie chleb żytni jest naprawdę mistrzowski. Tym bardziej miłą niespodzianką okazał się chleb gryczany na zakwasie ryżowym. W smaku i konsystencji przypomina chleb na mące żytniej 2000, ale z wyglądu jest zupełnie inny - jest białym "albinosem" odrobinę tylko przyrumienionym tu i ówdzie.

Skład (forma 26x11cm):

Zakwas
  • 100g mąki ryżowej,
  • 1 łyżeczka cukru brązowego,
  • 1 łyżeczka soku z cytryny,
  • 150ml ciepłej* wody mineralnej.
Chleb
  • Zakwas,
  • 500g mąki gryczanej,
  • 1 łyżeczka soli,
  • 400ml ciepłej* przegotowanej wody,
  • garstak płatków gryczanych.
  • *ciepłej - znaczy do 40st. C!

      Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej, bezglutenowej, wegetariańskiej, wegańskiej.
Zakwas:
W słoiku z wymieszać ze sobą wszystkie składnikiSłoik przykryć bawełnianą lub lnianą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 3-4 dni. Czekamy aż skwaśnieje, ale raz na dobę mieszamy... Poznamy, że skwaśniał po bombelkowaniu i po zapachu zsiadłego mleka oraz po tym, że po zamieszaniu nie rozwarstwi się na frkację płynną i maziowatą, a będzie stanowił spójną masę. 

Chleb:
Mąkę wymieszać z solą i wodą, dodać zakwas. Dokładnie wymieszać. Przykryć wilgotną ściereczką i odstawić na kilka godzin lub na noc. Łatwo poznać, że ciasto jest gotowe, bo zaczyna rosnąć.
Tak przygotowane ciasto należy przełożyć do formy (powinna być wysmarowana tłuszczem lub wyłożona papierem do pieczenia). Równomiernie rozprowadzić i posypać po wierzchu płatkami gryczanymi.
Przykryć wilgotną ściereczką bawełnianą i odstawić na 1-2 godziny do wyrośnięcia. Wstawić na 1 godzinę do nagrzanego do 200°C
Gotowe. Szybko, smacznie i zgodnie z dietą!

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Chleb żytni wyśmienity

Mam przyjemność przedstawić kolejny z moich chlebów, który powstał  w procesie ewolucji, po wielu różnych wypiekach - piekę od roku co tydzień, zatem trochę się tego nazbierało...
Proponowany teraz chleb jest idealny. Ma doskonałą wilgotność, zapach oraz smak, no i oczywiście wygląd. Co ważne nie klei się do rąk w czasie wyrabiania ciasta. Polecam gdyż jest wyśmienity - świetnie skomponowany...

Skład:
– 400g aktywnego zakwasu żytniego,
– 200g mąki żytniej 720,
– 600g mąki żytniej pełnoziarnistej 2000,
– 500ml letniej, przegotowanej wody,
– 120g ziaren łuskanego słonecznika,
– 4 łyżeczki soli,
– 2 łyżeczki ksylitolu lub cukru.
Proporcje na 2 blachy do chleba 26x11cm.
Danie odpowiednie w diecie niskosalicylanowej, wegatariańskiej czy wegańskiej.
Jeśli nie mamy wystarczającej ilości zakwasu, to istnieje sposób na ekspresowe dokarmienie zakwasu – tutaj, tyle, że zamiast z 200g/200ml przygotować go należy z 300g/300ml.
Jeśli nie mamy zakwasu w ogóle, to należy go sporządzić wg przepisu tutaj.
W dużej misie mieszamy ze sobą oba rodzaje mąki oraz ksylolitu i soli.
Na suchej patelni prażymy słonecznik, do uzyskania złotej barwy. Uwaga żeby nie spalić! Słonecznik po wystudzeniu mieszamy z mąką.
Dodajemy zakwas i letnią wodę (pamiętaj o pozostawieniu zakwasu na kolejny wypiek). Wyrabiamy ciasto rękami.
Gdy wszystko się połączy, misę z ciastem przykrywamy namoczoną wodą ściereczką bawełnianą lub lnianą. Misę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 40°C na około 2 godziny.
Po tym czasie ciasto powinno urosnąć. Wkładamy je do blaszki chlebowej lub emaliowanej keksówki (klasyczna blacha stalowa pod wpływem kwasu skoroduje) wysmarowanej olejem rzepakowym i posypanej otrębami, posypujemy słonecznikiem łuskanym, przygładzamy wilgotną dłonią i zostawiamy jeszcze na 1,5 godziny, przykryte wilgotną ściereczką w nagrzanym do 40°C piekarniku.
Chleb wkładamy do piekarnika przed włączeniem, żeby nagrzewał się razem z piekarnikiem, potem pieczemy 45 minut w 200°C. W swoim piekarniku wypraktykowałem, że nagrzewanie piekarnika trwa 15 min, dzięki temu nie muszę czekać kiedy piekarnik się rozgrzeje, tylko wkładam chleb do chłodnego, włączonego piekarnika na 1 godzinę.
Wyciągamy z pieca, gdy lekko ostygnie, wyjmujemy z blachy na deskę lub kratkę i studzimy. Mamy gotowy pyszny chleb, którego pozazdrości każda piekarnia. Jak zawsze szybko, smacznie i zgodnie z dietą!

sobota, 19 kwietnia 2014

Wegetariański żurek bezglutenowy bez śmietany

W Święta na diecie bez glutenu i bez mięsa nie musicie rezygnować z klasycznych potraw. U mnie najbardziej podstawową potrawą świąteczną, nie licząc oczywiście jaj, jest żur. Do tej pory był to żur na żytnim zakwasie kupowanym w sklepie, ale obecnie, kiedy eksperymentuję z dietą bezglutenową jest to żur na zakwasie gryczanym własnej roboty. Ponadto jest to żur bez mięsa, a mimo to, jest o wiele smaczniejszy od swoich żytnio - mięsnych poprzedników!

Skład:


Wywar jarzynowy:
  • 1 duży seler,
  • 3 marchewki,
  • 2 pietruszki,
  • 2 ząbki czosnku polskiego,
  • 3 liście laurowe,
  • kilka suszonych borowików,
  • 1 łyżeczka czarnego pieprzu ziarnistego,
  • 1 łyżeczka soli.
Żur:
  • wywar jarzynowy 3l,
  • zakwas,
  • 2 ziemniaki gotowane,
  • 4 ząbki czosnku polskiego,
  • garstka majeranku,
  • 1/2 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego,
  • 1 łyżka oleju rzepakowego,
  • sól, pieprz do smaku.
Dodatki:
  • pęczek natki pietruszki,
  • eko-chrzan ze słoiczka,
  • jajka gotowane,
  • ziemniaki,
  • pieczywo bezglutenowe.
    • Danie odpowiednie w diecie bezglutenowej, wegetariańskiej, niskosalicylanowej (pod warunkiem stosowania małej ilości majeranku), wegańskiej (przy rezygnacji z jajek).
Na początek należy przygotować wywar oraz ugotować ziemniaki, a pozostałe z niego warzywa można wykorzystać na sałatkę warzywną.
Warzywa obrać, opłukać, większe podzielić na mniejsze kawałki. Włożyć do garnka, wlać tyle wody, aby przykryła wszystkie warzywa - idealnie będzie 3l.
Dodać ziela angielskie, liście laurowe i czarny pieprz, 2 ząbki czosnku, umyte suszone grzyby oraz łyżeczkę soli. Garnek przykryć i gotować warzywa na małym ogniu przez około 45 minut. 
Następnie wywar przecedzić, z warzyw zachować 1 marchewkę i grzyby (reszta warzyw doskonale nada się na klasyczną sałatkę warzywną).
Wywar postawić na małym ogniu, doprawić świeżo zmielonym pieprzem, majerankiem. Dodać olej roślinny. Jeśli żur nie musi być wegetariański to można też oprócz lub zamiast oleju dodać tłuszcz z pieczeni.
Butelkę lub słoik z zakwasem wstrząsnąć, aby mąka z dna się wymieszała, całość dodać powoli do wywaru, jednocześnie mieszając. 
Ostrożnie zagotować (cały czas na mały ogniu), bo może wykipieć, dodać pokrojone w kostkę ziemniaki i marchewkę, doprawić do smaku, potem gotować jeszcze około 4 minut. Tak powstanie gęsty, kwaśny, prawie kremowy żur. Jeśli nasz gust podpowiada, że ma być on bardzie wodnity, to nic prostszego - należy go rozcieńczyć gorącą przegotowaną wodą i powtórnie doprawić do smaku (w tym majerankiem)...
Odstawić z ognia, dodać posiekane liście natki oraz doprawić zupę chrzanem - nie jest to konieczne, zależy od gustu. 
Podawać z ulubionymi dodatkami (jajko, pieczywo, piure ziemniaczane, kiełbasa - dla każdego coś dobrego.
Gotowe! Smacznie, szybko i zgodnie z dietą...